Jesienny sen
Opowiem wam historię , która przyśniła mi się pewnej jesiennej nocy.
Leciałem samolotem do Chin. Nagle usłyszałem, że wszyscy pasażerowie samolotu muszą się ewakuować. Wszyscy podróżujący zaczęli skakać. Ja także, a razem ze mną Dawid , mój kolega.
Wylądowaliśmy na bezludnej wyspie. Wyspa była piękna, pełna palm, gałęzi, zieleni, a dookoła morze. Na brzegu wylegiwały się kraby. Było tam pełno piasku
i porozrzucanych gałęzi..
– Gdzie my jesteśmy? – zapytałem Dawida.
– Na wyspie – odpowiedział.
– Co my teraz zrobimy? – westchnąłem.
– Damy jakoś radę – odparł Dawid.
Postanowiliśmy się rozejrzeć i sprawdzić, co na tej wyspie nas czeka.
– Może powinniśmy poszukać czegoś do zjedzenia? – zaproponował Dawid.
– Okej, chodźmy – odpowiedziałem i poszliśmy w głąb lasu.
Nagle zobaczyliśmy dym unoszący się w głębi gąszczu.
– Zobacz! – powiedział Dawid. – Tu są jacyś ludzie.
– Chodźmy, to ich poznamy – odpowiedziałem.
Byli to rozbitkowie z jakiegoś statku, którzy grzali się przy ognisku i smażyli złowione ryby oraz kraby.
– Chodźcie się ogrzać i coś zjeść – zaoferował jeden
z rozbitków.
– Chętnie do was dołączymy – odparliśmy.
Dużo razem rozmawialiśmy, śpiewaliśmy piosenki, jedliśmy, było nam ciepło i wesoło. Oni opowiedzieli nam, jak znaleźli się na wyspie i jak długo się tu znajdują. Bardzo chcieliby wrócić do swoich domów.
Miałem w kieszeni pistolet na race, które postanowiliśmy wystrzelić, żeby wezwać pomoc. Nie myśleliśmy, że się nam przytrafi taka historia. Nagle usłyszeliśmy helikopter, który krążył nad wyspą, aż
w końcu wylądował.
– Przylecieliśmy was wszystkich zabrać – powiedział pilot.
– Wsiadamy i lecimy z wami – odpowiedziałem.
Wszyscy się bardzo cieszyli , że nadeszła pomoc i że
w końcu wrócimy cali i zdrowi do domu.
W tym momencie zrobiło mi się strasznie zimno
i wtedy się obudziłem. To był piękny sen.
autor: Mateusz